Bóg zapłać rodzinie Michała i Marty Leśniak za ofiarowanie do naszego sanktuarium relikwii św. Szarbela Makhloufa
, maronickiego świętego Kościoła katolickiego, w otoczeniu św. Rafki, św. Nimatullaha Al-Hardiniego i bł. Stefana Nehme. Szczególne podziękowania dla Marty, która przywiozła relikwie z Libanu, z klasztoru św. Szarbela.
Święty Charbel urodził się 8 maja w 1828 roku w Libanie. Jego rodzice byli żarliwymi katolikami obrządku maronickiego. Święty Charbel był najmłodszy z rodzeństwa, miał dwie starsze siostry i dwóch braci. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Kiedy Youssef miał 3 lata stracił ojca. Matka wyszła ponownie za mąż za stałego diakona.
Święty Charbel w wieku 23 lat uciekł z domu i wstąpił do Klasztoru Matki Bożej, przyjął imię zakonne Charbel. Wkrótce znalazł się w klasztorze św. Marona w Annaya. 1 listopada 1853 r. przywdział habit zakonny i złożył pierwsze śluby zakonne.
Zmarł w wigilię Bożego Narodzeniu 1898r. Stała się wówczas rzecz dziwna, otóż wszyscy okoliczni mieszkańcy otrzymali wewnętrzne przekonanie o śmierci o. Charbela.
25 grudnia, w dzień Bożego Narodzenia został pochowany we wspólnym grobie, przyległym do muru zewnętrznego klasztoru, poza klauzurą. W pierwszą noc po pogrzebie zauważono nad miejscem pochówku tajemnicze światło, które świeciło przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Oświetlało kopułę i mur klasztoru silniej niż światło dzienne. Ze względów bezpieczeństwa patriarcha maronicki nakazał przeniesienie ciała do klasztoru. Wówczas światło przestało się pojawiać.
Ciało o. Charbela wydzielało wspaniały zapach oraz płyn nieznanego pochodzenia (pewien rodzaj surowicy z krwią). Co dwa tygodnie zakonnicy musieli zmieniać szaty z powodu stale wydzielającego się płynu. Od tego czasu zaczęły się liczne uzdrowienia za wstawiennictwem o. Charbela.
Nikt za życia o. Charbela nie sfotografował go ani nie namalował jego portretu. Nikt poza braćmi zakonnymi nie widział jego twarzy. Kiedy 8 maja 1950 roku kilku misjonarzy maronitów zrobiło sobie grupowe zdjęcie przed pustelnią o. Charbela okazało się, że znalazła się na niej dodatkowa, tajemnicza postać, mnich z białą brodą w kapturze. Dopiero starsi zakonnicy rozpoznali w niej o. Charbela. Fotografia ta stała się wzorem dla wszystkich portretów.